Nareszcie jest! Bardzo wyczekiwane źrebię od Brix Furstiny (Furstenball) po ogierze Bretton Woods przyszło na świat. Mimo wyczekiwania 5 dni po terminie uznaję, że to źrebię było naszym zaskoczeniem roku. W wielu zakresach spodziewaliśmy się czegoś innego.
Po pierwsze Furstina to bardzo terminowa klacz, a tym razem kazała nam czekać i urodziła klaczkę (obalmy proszę raz na zawsze mit, że „po terminie pewnie urodzi się ogierek”).
Po drugie, z nieznanych mi przyczyn zakodowałam sobie, że będzie ogierek i zupełnie nie spodziewałam się, że jeszcze z tego połączenia może być dziewczynka, którą możemy chcieć zostawić w naszym stadzie matek.
Po trzecie porody Furstiny to zawsze książkowa akcja i tym razem miałam na taką nadzieję. Jednakże ze względu na gabarytu źrebaka, już tak nie było.
Po czwarte dzieci Furstiny to także wzorowi obywatele końsko – ludzkiego świata od pierwszego oddechu. A w jej przypadku już oddech okazał się inny… Szczęśliwie to nie pierwsze nasze źrebię, które nie miało łatwego startu i już wiedzieliśmy jak trzeba działać. Udało się i nad ranem odetchnęliśmy z ulgą, że szóste i ostatnie źrebię zdrowo rozpoczyna kolejny dzień w naszej hodowli.
I w tym momencie dotarło do nas, że po piąte, mamy do czynienia z absolutne wyjątkowym źrebakiem. Żeńsko przepięknym, o długich nogach, okrągłej i nabitej szyjce wygiętej w śliczny łuk, szczupaczej, delikatnej główce, ładnie „ulanej” kłodzie i fantastycznym malowaniu. Stałam nie mogąc się nadziwić, że Furstina urodziła kasztanową klaczkę. Wtedy dopiero uświadomiłam sobie jak bardzo nie spodziewałam się tego wszystkiego i jak miłą serią niespodzianek okazała się ta cała noc.
Jedyne czego byłam pewna i w 100% wyszło zgodnie z planem to fakt, że źrebięta Furstiny to zawsze genialne, sympatyczne dzieci, o dużej otwartości do człowieka. Ta mała Dama musiała więc dostać imię Bel Ami (fr. piękny przyjaciel). Bo choć zaskoczyła nas nieziemsko to jest najcudniejszą niespodzianką jaka w tym roku otrzymałam od losu.