W przeddzień Święta, które wszystkich rozkojarza, także mi trafiła się chwila słabości... W tym roku wypełniła się ostatnia kartka rozdziału „dojrzewania” Starling. Wreszcie udało nam się trochę pojeździć. Spełniłam marzenie, które czekało 5 lat, codziennie pielęgnowane widokiem pięknego, karego stworzenia. Cudowne uczucie... I choć aktualnie znów mamy trochę przymusowej przerwy, to wierzę, że w przyszłym roku nadal będziemy cieszyć się sobą nawzajem. Ten koń jest i już na zawsze będzie dla mnie wyjątkowy. Tak samo gdy pierwszy raz ujrzałam jej matkę La Grande, już wiedziałam, że będzie moja i że nie mogę przejść obojętnie bo mamy razem "coś do stworzenia". Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że urodzi się moja hodowla koni Hanowerskich. Starling odczuwam podobnie dlatego każdego dnia czekam na to co przyniosą kolejne godziny spędzone razem. Z pewnością hektolitry radochy i tony uśmiechu. Wystarczy spojrzeć!