Gdy człowiek ma do czynienia z końmi na co dzień, to wyjeżdża na urlop z myślą: „Wreszcie odpocznę od stajni”. Czy to jest możliwe? W moim przypadku z całą pewnością nie! Po dwóch dniach nie wiedzenia co zrobić z sobą i dziwnym nadmiarem czasu, usiadłam do komputera niby przypadkiem. Ręka sama nakierowała myszkę na foldery z końmi. Umysł bezwiednie podpowiedział, który z nich będzie najodpowiedniejszy do „szybkiego przeglądnięcia”. Myśli szybko znalazły wytłumaczenie: tylko momencik pooglądam i idę dalej robić „nic”. No i wsiąkłam... Znalazłam „zupełnie niechcący” folder z jesieni, który był przygotowany jako fotogaleria. Myśli wciągnęły mnie głęboko we wspomnienia czasu, który choć wydaje się odległy, był tak nie dawno. Znów zobaczyłam chwile, w których stado ciężarnych klaczy galopuje w zachodzących już promieniach słońca, w jeden z ostatnich dni na łąkach... Ujrzałam ponownie ten tak krótki moment, gdy Tosia i Grande chodziły ze swoim zeszłorocznym przychówkiem razem, po trawie... Przywołałam wspomnienia jak cała wataha ustawia się według hierarchii stada przy wyjściu i rżeniem nawołuje by pozwolić im już wracać na kolację uszykowaną w żłobach... Znów odpoczywam wśród moich koni...
Gdy robiłam te zdjęcia źrebnej Starling, stojącej koło swojej młodszej siostry Starlight, wyobrażałam sobie jak to będzie, gdy będzie miała swojego potomka. A dziś? Dziś jest najlepsza matką pod słońcem i opiekuje się wspaniale małą Dragonfly, która zaraz skończy 2 miesiące... Strasznie podobają mi się też te fotki, gdzie obie siostry stoją z Die Fee. Klacz prawie wcale nie odbiega od nich kolorem choć jest kasztanowata. Wtedy wydawało mi się, że do jej terminu porodu zostało jeszcze taaak wiele czasu... A dziś uprzytamniam sobie, że to już za chwilę... Ile się zmieniło od tych chwil, a ile zaraz się zmieni...
Fajnie jest jednak czasem pojechać na urlop i znaleźć „przypadkiem” stare fotki... Daje to do myślenia jak szybko płynie czas i z jaką dynamiką trzeba działać żeby go nie stracić. Tak więc mój aktualny urlop będzie bardzo udany! Pozwolił mi bowiem na utwierdzenie się w wyborze ścieżki, którą chce podążać. Na potwierdzenie jak pragnę wykorzystywać mój czas. Może brzmi to prozaicznie, ale uwierzcie, że opatrzone jest jedną z największych decyzji mojego życia! Dowiecie się o niej gdy tylko wrócę z urlopu – obiecuję! A teraz odpoczywajcie razem ze mną oglądając tą fotogalerię :)