Potwierdzając informację podaną w aktualnościach – Saheylu została sprzedana. Już od dawna miałam kontakt z rodzicami Luizy. Teraz wreszcie udało nam się poznać. Jestem zachwycona przyszłością jaka jest dla niej planowana. Przede wszystkim trafi do przesympatycznej rodziny, która z pewnością otoczy ja miłością i wykorzysta jak najlepiej jej potencjał. Ciesze się także, że Luiza poprosiła mnie o zmianę imienia źrebaka. Bardzo lubię gdy właściciele „moich” koni dbają o każdy szczegół ich przyszłego, wspólnego życia. Rozumiem w 100% że komuś mogło nie pasować nadane przeze mnie „Saheylu” - to imię znaczy coś dla mnie, dla innych nie koniecznie. Jeszcze kiedyś urodzi się moja Saheylu, a na razie oficjalnie przemianowuję córkę Grande na STARLIGHT!
Tak czy owak źróbka od Grande ma aktualnie 7 tygodni. Już bardzo dużo można powiedzieć o jej charakterze. Jest zresztą mocno podobna do Starling i Solvero. Cechy Sandro Hita łączące te 3 rodowody źrebiąt uwidaczniają się we wszystkich z nich. Są to konie o mocnych charakterach. Przyjazne, wesołe, słuchające, ale i trochę zadziorne, stanowcze i pobudliwe. To nie są „flaki z olejem”, które przelewają się przez ręce lub ich metodą przeżycia jest udawanie oddychającego głazu. Wchodząc do boksu Starlight człowiek decyduje się na interakcję. Na dużą dozę zaczepek i zabawy. Jej chęć poznawcza aż kipi. Czasem objawia się słodkim iskaniem człowieka w zamian za drapanie jej grzbietu, a czasem pogonią wokół matki w celu zabrania mi szczotki do jej czyszczenia. Bo przecież to jest wyłącznie jej mama! To jest też cecha nieodłączna wszystkich źrebiąt Grande – jej dzieci to największe „mami synki” jakie widziałam. Inne klacze już dawno marzą o spokoju i pozwalają swoim pociechom odchodzić od nich daleko w celu większego miejsca do zabaw. Źrebięta Grande są zawsze blisko i wciąż we wszystkich troskach chowają się za mamą. A może to nie „mami synki” tylko świadomość własnej wartości: „Jeśli mam się z tobą bawić to zapraszam do siebie, bo ja nie będę się nigdzie szlajać!”.
Starlight rośnie jak na drożdżach. Jak całe jej rodzeństwo, tak i ona urodziła się bardzo duża i mocna. Aktualnie źróbka jest już całkiem pokaźnych rozmiarów i właśnie weszła w okres zmiany „niemowlęcej” sierści. Spod platynowego włosa prześwituje już kruczo czarna sierść. To dopiero fenomen! Choć genetyka podczas studiowania była jednym z moich ulubionych przedmiotów to nigdy nie udało mi się jej zgłębić na tyle by rozwikłać tę zagadkę. Czytając artykuły w sieci potwierdza się bowiem, że od matki w kolorze kasztanowym powinnam uzyskiwać w większości źrebięta tej samej maści. Tymczasem Grande na 6 źrebiąt dała aż 5 karych. Wzbudza to nie tylko moją ciekawość. Ludzie przechodzący koło boksu gdzie stoi ze swoimi pociechami zawsze zwracają uwagę na ich kolor pytając co to za maść. Zawsze odpowiadam, że to „srebrne” źrebię od „złotej” matki bo niby jak inaczej miałabym określić tak fantastyczną klacz i jej przychówek?